Szedł
do domu mega wkurzony. Jak on tak mógł zostawić ją? Co ten skurwiel
sobie myśli?! Nie panował nad sobą. W przypływie negatywnych emocji, walnął
z całej siły w szybę zaparkowanego obok niego samochodu. Auto zaczęło wyć
na całe osiedle. Resztki szkła zostały w jego całej zakrwawionej ręce.
Pięknie się urządziłeś Hudson. Przynajmniej jest to lewa ręka, a nie prawa bo
wtedy nie mógłbym grać zajebistych solówek na moim zajebistym Les Paulu. Jego
przemyślenia przerwał krzyk grubego niskiego mężczyzny z okna, który jak się
domyślił Slash był właścicielem obiektu wyładowania jego nieziemskiego wkurwu. No
to spierdalam. I pobiegł czym prędzej w stronę swojego domu.
***
Laura
tej nocy nie zmrużyła nawet oka. Czekała tylko, aż Slash wyjdzie, żeby móc
płakać i lamentować. To nie tak, że ona ma taki kaprys i płacze. Tylko jego
nieobecność nie daje jej spokoju i łzy same napływają jej do oczu. W myślach ma
najgorsze scenariusze. Podeszła do okna i usadowiła się na parapecie. Patrzyła
w gwieździste niebo. Gdzie Ty się podziewasz? Kochasz mnie jeszcze? Mój
Duffy..i nie wytrzymała łzy same zaczęły cieknąć po bladych policzkach.
Wzięła z półki ich wspólne zdjęcie i przyłożyła sobie do klatki piersiowej.
Siedziała tak do rana.
***
-
Kurwa..co robimy? Nasz basista zaginął, a my za pół roku wyruszamy w trasę. –
Axl chodził nerwowo po pokoju, gdzie odbywało się spotkanie przyjaciół. -
Jebany. Co on odpierdala?! Zniknął bez słowa wyjaśnienia. Czego mu tu
brakowało? Ma wspaniałą kochającą go dziewczynę, nas i zespół. Kontynuował
Rudy.
- To
musiało być coś ważnego. On taki nie jest.- bronił kolegi Izzy.
- A
może Ty coś wiesz ? I teraz próbujesz to ukryć przed nami?!- Rose doskoczył do
niego z pięściami. – Gadaj gnoju!
-
Pojebało Cię. Do reszty. Wiem tyle co Ty, czyli nic.- puknął się w głowę
czarnowłosy.
-
Axl! Opanuj się kurwa. To nie jego wina, że McKagan spiedolił.- Slash zaciągnął
się dymem. – Swoją drogą to racja. Za długo go znamy. Przecież wiemy, że nigdy
wcześniej nie odwalał takiej szopki.
- I
jak widać mało o nim wiemy.- Axl opuścił pokój.
Wszyscy
milczeli. Steven przerwał.
-
Boję się, że to może być początek końca Gunsów. A to jest wszystko co mam.
Nie wiem. Mieszane uczucia mam co do tego opowiadania. A przepraszam, że tak długo, ale egzaminy były i trza się było przygotować :D. Aha i jeszcze jedno, tekst pisany kursywą to są myśli, przemyślenia danego osobnika ;)