niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział 1

Szedł do domu mega wkurzony. Jak on tak mógł zostawić ją? Co ten skurwiel sobie myśli?! Nie panował nad sobą. W przypływie negatywnych emocji, walnął z całej siły w szybę zaparkowanego obok niego samochodu.  Auto zaczęło wyć na całe osiedle. Resztki szkła zostały w jego całej zakrwawionej ręce. Pięknie się urządziłeś Hudson. Przynajmniej jest to lewa ręka, a nie prawa bo wtedy nie mógłbym grać zajebistych solówek na moim zajebistym Les Paulu.  Jego przemyślenia przerwał krzyk grubego niskiego mężczyzny z okna, który jak się domyślił Slash był właścicielem obiektu wyładowania jego nieziemskiego wkurwu. No to spierdalam. I pobiegł czym prędzej w stronę swojego domu.
***
Laura tej nocy nie zmrużyła nawet oka. Czekała tylko, aż Slash wyjdzie, żeby móc płakać i lamentować. To nie tak, że ona ma taki kaprys i płacze. Tylko jego nieobecność nie daje jej spokoju i łzy same napływają jej do oczu. W myślach ma najgorsze scenariusze. Podeszła do okna i usadowiła się na parapecie. Patrzyła w gwieździste niebo. Gdzie Ty się podziewasz? Kochasz mnie jeszcze? Mój Duffy..i nie wytrzymała łzy same zaczęły cieknąć po bladych policzkach. Wzięła z półki ich wspólne zdjęcie i przyłożyła sobie do klatki piersiowej. Siedziała tak do rana.
***
- Kurwa..co robimy? Nasz basista zaginął, a my za pół roku wyruszamy w trasę. – Axl chodził nerwowo po pokoju, gdzie odbywało się spotkanie przyjaciół. - Jebany. Co on odpierdala?! Zniknął bez słowa wyjaśnienia. Czego mu tu brakowało? Ma wspaniałą kochającą go dziewczynę, nas i zespół. Kontynuował Rudy.
- To musiało być coś ważnego. On taki nie jest.- bronił kolegi Izzy.
- A może Ty coś wiesz ? I teraz próbujesz to ukryć przed nami?!- Rose doskoczył do niego z pięściami. – Gadaj gnoju!
- Pojebało Cię. Do reszty. Wiem tyle co Ty, czyli nic.- puknął się w głowę czarnowłosy.
- Axl! Opanuj się kurwa. To nie jego wina, że McKagan spiedolił.- Slash zaciągnął się dymem. – Swoją drogą to racja. Za długo go znamy. Przecież wiemy, że nigdy wcześniej nie odwalał takiej szopki.
- I jak widać mało o nim wiemy.- Axl opuścił pokój.
Wszyscy milczeli. Steven przerwał.
- Boję się, że to może być początek końca Gunsów. A to jest wszystko co mam.



Nie wiem. Mieszane uczucia mam co do tego opowiadania. A przepraszam, że tak długo, ale egzaminy były i trza się było przygotować :D. Aha i jeszcze jedno, tekst pisany kursywą to są myśli, przemyślenia danego osobnika ;)